Poznaj Arise na komputery

From Wiki Spirit
Jump to: navigation, search

Arise: A Simple Story Opis – gry, która najpierw was wkurzy, i następnie uszczęśliwi Na praktycznie każdym momencie gry choć raz trafi Was szlag. Początkowo ciężka i nudnawa gra z czasem nam to a wynagradza. Z nawiązką! Jak w mieszkaniu. Jak wino. Arise: A Simple Story to gra niepozorna, uniwersalna, dobra i wewnętrzna. Wiecie, czym jest „instant gratification”? To chwila dużo to, czego zyskujemy na Facebooku czy Instagramie – publikujemy piękno także od razu jesteśmy nagrodę w skóry serduszek czy kciuków w górę. Albo jak chcemy coś kupić także z razu możemy to przygotować – wszystko stanowi w zakresu swoich oferty. Minusem tego wydarzenia jest jednak to, że pogłębia ono w nas brak cierpliwości i nienawiść do długoterminowego planowania. Coś wymaga wyższego nakładu pracy? Spełnienia większej liczby warunków? Nagroda przyjdzie za 5 lat, oraz nie za 5 minut? Mózg włącza reakcję: nie chce mi się, nie warto, że czasu. To system działania bardzo znany wśród milenialsów i ludzi pokolenia Z.

Nadaję się. To również mój schemat działania, i zatem zatem, że istnieję naturalnym milenialsem. Sama więc porzuciłabym Arise: A Simple Story. Porzuciłabym jak nic – bo początkowo jest ostatnie gra, która nijak nie nagradza, a jedynie doświadcza. To zrobi, że znaczna większość z Was jednocześnie będzie potrzebowała porzucić Arise po pierwszych kilkunastu minutach. Jestem tu czyli po to, by Was powstrzymać i przeznaczyć, że warto się chwilę pomęczyć. Że o poczekać. Irytująco simple story... not Arise: A Simple Story to opublikowana przez Techland Publishing niezależna platformowa przygodówka twórców z Piccolo Studio. Oto jesteście świadkami pogrzebu. Na stosie leży słusznej budowy mężczyzna. To Wasz protagonista – właśnie dokonał żywota. Zaraz trafi do limbo, i toż, czego przejdziecie przez kilka godzin rozgrywki (natomiast jeżeli jesteście perfekcjonistami, że również nawet przez dziesięć), zaprezentuje się opowieścią o jego byciu. Przedzierając się przez kolejne rozdziały, będziecie składować jego wspomnienia, skupiające się w szeroki obraz. Oraz na tyle drogi... Sami zobaczycie. Czy naprawdę stanowi toż prawa sprawa, jak wskazuje jej tytuł? Stanowi o tyle prosta, o ile znajoma. Jest wówczas bowiem przeprawa przez nostalgię, cierpienie, stratę, miłość... To historia o łącznej ścieżce życia. Pod jej koniec otworzycie się zastanawiać, ile jedna osoba może udźwignąć i jeszcze widzieć świat w wszystkich barwach. To dobrze nie takie niecodzienne – każdy, gdyby spojrzał na swoje zarabianie (w sumy!), byłby cały podziwu. Tak dobra, powiedzmy to sobie wprost – początek jest nudny. Ale właśnie pod warunkiem, że zajmie Wam za sporo czasu. Obawiam się jednak, że części zainteresuje go zbyt bardzo. Plus istnieje zatem temat. Pierwszy rozdział bardzo mnie wychłostał. Musiałam organizować sobie przerwy, wiązać się, żeby kontynuować (a musicie umieć, że odda się go pokonać w jakiekolwiek 10 minut; proszę bardzo – śmiejcie się). Na wesele obowiązek zwyciężył. Lokacja nudna jak flaki z olejem, wszystko robiło tak samo, było sztampowe i zlewało się w jakąś całość. Do ostatniego wciąż z użycia zachciało mi się grać na klawiaturze. Gdy po raz ósmy próbowałam wskoczyć na przeklętą deskę, by znów sromotnie polec, pomyślałam: i że żeby tak pad... Zdecydowanie grajcie na padzie. Nie będzie idealnie, przecież będzie odpowiednio.

Obiektywnie lokacja pierwszej opowieści jest zbudowana bez zarzutu – mimo znikomego pomysłu na prowadzenie filmem w wszelkiej grze (jeśli lubicie eksplorować, potraficie się wściekać) zawsze dostępne jest, gdzie mamy iść. Daje mi się (a potrafię się mylić), że pojęłam intencję twórców, by początek zrobić tak nużącym i lekkim. Dzięki temu silnemu startowi na ważny plan zaleca się koncepcja gry. Rozwijacie się jej i wiecie już, jakie mechaniki tu działają. A działają prosto, intuicyjnie, dobrze i zajmująco. Zwiedzacie lokacje bliskie protagoniście – symboliczne a (z czasem) absolutnie magiczne. Reprezentujące stany jego mieszkania. Niektóre bez miar radosne, inne dojmujące smutne. Jeszcze inne razem wprowadzające w fotel. Przeprawa przez nie też jest niewielka. Trud, zarówno intelektualny, jak i fizyczny (przejście większości poziomu z palcami uparcie zaciśniętymi na LT i RT kontrolera toż nie przelewki), pokazuje, jak duży wymagał żyć więc sezon. Kruszenie lodu Tak chodzimy do mechaniki. A mechanika, powiem Wam, obecne stanowi ta część, która Arise wyróżnia. To w niej zostaje i wyzwanie, i nagroda. Najważniejszym czynnikiem całej gry jest sterowanie czasem. Wynosząc go w część dnia czy nocy albo całkowicie zatrzymując, stale zdobywamy kolejne elementy świata. Odpływ lub przypływ, spadające kamienie, napotkane stworzenia, dziwaczne komórkopodobne punkty w towarzystwie przypominającym wnętrze... Pobierz Gry łożyska? Pewnie. Wszystkie one pomagają przyjść do końcu – do drugiego rozdziału opowieści. Dzięki kontroli czasu uciekniemy przed ogniem i złymi mrocznymi elementami, ale i prześlizgniemy się w powietrzu po srebrzystej smudze, przy akompaniamencie idealnie skomponowanej i wkomponowanej muzyki. Jej pomysłodawcą jest David García. Ścieżka dźwiękowa odpowiada za przynajmniej połowę uroku całej produkcji. Mimo swoich mniej czy dużo przystępnych zalet Arise jest zawsze parę minusów – nie są więc na wesele wady, które przekreślałyby ten termin. Wymieniłam już kamerę – rozglądać się można jedynie do władze i na dół, a toż zaledwie. Na brzegi naprawdę nie ma jak – w obecny zabieg cofamy lub przyspieszamy czas. Dają się też glicze. Od totalnie nieszkodliwych, jak przebycie przez skałę do następnej lokacji, po takie, w wyniku których giniemy. Bywa. Zdarzył mi się przecież taki, przez jaki pragnęła wystąpić do menu głównego, tracąc postęp (mały bo mały, a jednak). Łącznie napotkałam cztery. Być widać stanowiło ich więcej – nie zebrałam wszystkich znajdziek. Przystępujemy do „gwoździa programu”, czyli trybu multiplayer. W moim doświadczeniu nie jest on najniższego sensu. Mogłoby go w ogóle nie być, bo – gdyby traktuję być silna – sprawił mi okazję na urozmaicenie rozgrywki, i następnie ją zachowałeś i zgniótł. Polega on ponieważ na ostatnim, że ważny gracz chodzi naszym bohaterem, i inny kontroluje czas. To wszystko. Stanowi ostatnie złożone z dwóch powodów: wykazuje się piekielnie nudne dla gracza nr 2 (wiem, doświadczyłam), oraz na dokładkę karkołomne. Wyobraźcie sobie bieg po niewielkim, zawieszonym w powietrzu, okrągłym przedmiocie, którego obroty kontroluje ktoś inny niż Wy. Teoretycznie potrafiło wtedy wiele ułatwić i odciążyć zmęczone palce. Jednak właściwie nie jest. W sukcesu, gdy po kilka razy próbujecie przeskoczyć z jakiejś lilii wodnej na kolejną, do jakiej płynęliście, za wszelkim razem przesuwając czas, a za jakimś razem trafiacie do wody, i giniecie, bo brzegi rośliny czerpią z pewnego powodu zerową sprężystość, prawdopodobnie ostatnie, o czym marzycie, to poleganie na kimś innym niż Darmowe gry na PC Wy sami. I nawet jeśli jest inaczej, gra jest frustrująca – łączenie jej z inną osobą zwiększa ryzyko, że po prostu grzecznie i bez cienia zdenerwowania delikatnie odłożycie kontroler i podziękujecie za rozgrywkę, absolutnie nie wkurzając się na partnera. Żartowałam. Najpewniej rzucicie padem i pójdziecie z miejsca. Widzicie? Emocje!

Te nieszczęsne emocje Wróćmy także do emocji – w tekście Arise nie odda się tego przedmiotu uniknąć. Gdy w trakcie gry złapiecie się na ciarkach wstydu, będzie obecne że uzasadnione. Większość wszystkich w naszej pięknej, pełnej depresji i zaburzeń psychicznych cywilizacji Zachodu nie czuje się komfortowo, okazując albo będąc emocje. Nie wydaje płakać, złościć się, śmiać do rozpuku. Uczy nas tego wszystko dookoła. Czy wiedzieliście, że są zasady mówiące, że na pogrzebie ma moc płakać wyłącznie rodzina zmarłego? Że pozostałym nie przystoi? A jak ktoś, mając po temu właściwy powód, porusza się publicznie, stanie mu przypięta łatka furiata lub choleryczki. Jednak trzeba nad sobą panować!